I prawdopodobnie by mi nawet na dobre wyszło bo jak się okazało to żadna angina/grypa/rak powieki tylko jakiś prosty wirus. Pewnie wystarczyłoby pół litra lokalnego szpecyfiku i po wczorajszej niedoli zostałby tylko syndrom dnia poprzedniego i napoczęte pudełko fervexu a tak... no cóż, pozostaje mi obejść się smakiem :l