Hm, a ja wytłumaczyłem, że to właśnie to było motywem i jakoś nie przyjęła tego pani za biurkiem specjalnie poważnie. Z drugiej strony jej pierwsze słowa, gdy na komendę przyszedłem brzmiały "a to pan nie mógł z tym do poniedziałku poczekać?", może nie ma co się dziwić.