Grzyb wymaga cierpliwości. Zrozumienia. Z grzybem jest jak z fajną laską. Pochodzić trochę w tę i we wtę. Zainwestować w jakiś scyzoryk z wyjebolitu. A nie kurwa z Gerlachem się rzucać, jak jakiś łowca nienasycony.
Tnij wykręcony z grzybni, a nie przy ściółce, jak pierdolony niedouczony mieszczuch. Generalnie miej jakieś podejście.
To tak jak z ósemkami - widzisz ósemkę - nie dotykasz, niech sobie zgnije, chyba że czeladź zbierze, albo ślimaki wpierdolą. To też żyje. A niech ma, niech się naje czegoś innego też. Pochodź sobie po hektarze. Widzisz śmieci jakeś przez pojebów wyrzucone - pomyśl:"Haha".
Grzyb cierpliwy jest, twej ręki spragniony.
To tak na trzeźwo czy po grzybkach?