Autor Wątek: Co Was w życiu najbardziej wkurwia, czyli kącik małego frustrata  (Przeczytany 1674948 razy)

Online gizmi7

  • Pr0
  • Wiadomości: 1 523
  • Venus as a goodboi
@inches666 Nie wierzę w żadną, bo żadnej nie kupuję. Tak samo, jak nie kupuję wielu innych ideologii, ale to nie znaczy, że nie wykluczam ich istnienia czy też ich wpływu na życie moje i reszty społeczeństwa. Tak samo, jak ze stereotypami - każdy się jakimiś posługuje, ale to nie znaczy, że trzeba być ich niewolnikiem i nie potrzeba być ich świadomym.

@Mat @Orange Byłem, całe ostatnie wakacje mieszkałem (i trochę pracowałem) w emigranckiej dzielnicy przemysłowego miasta pełnego emigrantów (Coventry). Kupowałem w spożywczaku u Indusa, sąsiad z naprzeciwka urodził się w Kongo, dom obok zamieszkiwała rodzina z Pakistanu, następny Rosjanie. I nadal nie łykam stereotypów na temat ludzi różnych kultur. Nawet odbyłem ciekawą rozmowę na te tematy z landlordem mieszkania, w którym mieszka moja ciotka. (leciało akurat w TV coś na temat jakiegoś zamachu) Koleś został wychowany jako muzułmanin i jego rodzina była bardzo religijna, jeszcze jako nastolatek wyemigrowali do UK. Żona angielka, kilkoro dzieci, wszystkie poszły na uniwersytety. Jedna dorosła córka przestrzega purdah, ale z wyboru, który jej dał i tego nie kwestionuje. Normalny, pracowity koleś - ma swoje przedsiębiorstwo, o które dba, płaci podatki. Zgodził się ze mną bez zająknięcia, że miejsce na religię jest w świątyni i każdy ma prawo wierzyć, w co chce. Najeżdżał w rozmowie na ISIS, bo większość ich ofiar stanowią właśnie muzułmanie i to banda nieludzkich ekstremistów.
Z drugiej strony widziałem wiele "matek polek" wydzierających się na swoje dzieci na ulicy, rzucających publicznie mięsem, łażące jak święte krowy. Byłem świadkiem, jak przyłapano jakiegoś małego indusa kradnącego coś ze sklepu. Koleś z Pakistanu, który mieszkał niedaleko podobno bił swoją żonę. Zło nie ma rasy ani narodowości. A Polacy świadomości socjo-historycznej, mając się za jakieś święte krowy na śmietniku historii, podczas gdy sami wielu rzeczy moglibyśmy się nauczyć od osób obcego pochodzenia. Bieda, wykluczenie czy religia mają dużo więcej ofiar niż to przeokropne, lewackie multi-kulti i idea tolerancji.

I w żadnym wypadku nie bronię terrorystów i społecznych szkodników. Mówię tylko, że medal ma dwie strony i trzeba być wyczulonym na to, by patrzeć na takie problemy krytycznie i refleksyjnie, a nie tylko z perspektywy "pokrzywdzonych, białych, chrześcijańskich Europejczyków", którzy łaskawie przyjmują gości, a ci nie potrafią gościny uszanować.
« Ostatnia zmiana: 13 Sie, 2015, 18:28:26 wysłana przez gizmi7 »