zamówiłem gyrosa z frytkami z dostawą do domu i okazało się, że knajpa (swoją drogą nowiutka, z tydzien-dwa po otwarciu są) ma trochę inną definicję gyrosa drobiowego. Dostałem podsmażone ziemniaki i uduszoną i pokrojoną na paski pierś kurczaka. Nie wróżę im sukcesu na rynku.
Poprzednią wtopę mieli parę dni wcześniej, kiedy na pizzy hawajskiej w rozmiarze mega (50 cm) było 10 kawałków ananasa (każdy mniej więcej 1x1,5 cm). No kurwa jaja jakieś. Jedyna ich zaleta to płatność kartą przy dowozie i moje lenistwo sprowadziło na mnie to nieszczęście.