Ale żeby nie było za słodko to tu pierdolisz od rzeczy:
Jeśli te parę amperów popłynie przez człowieka, to owszem - popieści, ale 50 V zabić nie powinno, najwyżej nieco pobudzić.
Zabójcze dla ludzkiego organizmu jest natężenie prądu rzędu kilkudziesięciu mA, niemniej negatywne dla zdrowia skutki mogę wyniknąć już od około 1mA. To jaki prąd (natężenie) przepłynie przez człowieka zależy głównie od napięcia, bo oporność ciała jest mniej więcej stała rzędu 1- kilku kiloomów (tzn. może się ona zmieniać w tym zakresie w zależności od różnych czynników wewnętrznych i zewnętrznych).
To wszystko oczywiście ksiazkowa prawda. Nie twierdzę, że codzienne podłączanie się pod 50 V do snu jest zdrowe, chodzi mi tylko o to, że przypadkowe dotknięcie ręką takiego napięcia nie spowoduje natychmiastowego zgonu.
birthmark napięcia powyżej 50V też nie zabijają.Gdyby tak było to wyładowanie elektrostatyczne od swetra powodowałoby śmierć Poza tym mówisz o napięciu "bezpiecznym" według starej nomenklatury a wzmaki zasilane są sieciowym.
Tak wiem, na studiach miałem laborki z ESD, a od kilku lat pracuję przy wysokich napięciach. Odnosiłem się jedynie do postu Benkaia o
zaciskach głośnikowych.