z bebnami to kontrowersyjna teza, szczegolnie w erze triggerowania wszyskiego co sie rusza.
nikt z nas nie smierdzi pieniedzmi, takze spedzanie godzin w studio na znajdowaniu soundu jest bez wiekszego sensu. mowie to z nieswojego doswiadczenia - chlopaki umieli grac, ale nie umieli brzmiec, do tego realizator byl taki sobie i efektem jest dosc kichowe brzmienie (btw to bylo bardziej EP niz demo). bebny zastapione samplami, wiosla w konfiguracji gitara-preamp-wzmacniacz-milion ustawien mikrofonu, bas liniowo i edytowany w kompie... wyszlo ich to 6 czy 8 kola zlotych, a monsieur realizateur nie nalezal do megadrogich. nawet im na mastering nie zostalo.
mowie caly czas o realiach, nie idealnych warunkach. w 90% sie z Toba zgadzam
to pozostale dziesiec procent to zalozenie ze nagra sie cos raz a potem juz nigdy tak nie wyjdzie - jak sie umie, to sie nagra, hy hy hy. ja nie umiem, ale nauczylem sie to lubic