Autor Wątek: Co Was w życiu najbardziej wkurwia, czyli kącik małego frustrata  (Przeczytany 1678944 razy)

Orange

  • Gość
Niepłacenie wyższej stawki za nadgodziny nie dotyka ludzi tylko w Polsce. Przykład z UK: pełny etat to 36-40 godzin tygodniowo. W zależności od firmy za nadgodziny masz płacone wyżej lub nie (jest też coś takiego jak stawka nocna). Tylko że tutaj państwo cię chroni żebyś się nie przepracował - za nadgodziny masz potrącane więcej na ubezpieczenie zdrowotne, za pracę w nocy również. Podatek jest liczony od zarobionej sumy - nie obchodzi ich że pracujesz po 70 godzin w tygodniu (a zdażało mi się po 80 jak były święta - za normalną stawkę) - podatek płacisz od tego co zarobisz.
Zmieniłem pracę - teraz mam stałe godziny, stałą wypłatę. Kiedy podpisywałem kontrakt wiedziałem na co się piszę. Z żoną widuje się rano jak wstaję jej zrobić śniadanie do pracy, wieczorem kiedy kładę się spać. Raz w tygodniu w niedziele mamy wspólny dzień wolny.
Pracuję na popołudniowe zmiany - stałe. Żeby je zmienić musiałby się ktoś zwolnić z pierwszej zmiany i wtedy teoretycznie mógłbym przenieść się na jego miejsce. Teoretycznie, bo z moimi kwalifikacjami i doświadczeniem nie chcą mnie puścić z późnej zmiany. A jestem prostym magazynierem :D
Co do nadgodzin ( nie ma ich dużo) w tygodniu płacą normalną stawkę (ale trzeba przyznac że praca jest 13-22 z godzinną przerwą) i jak trzeba to siedzimy godzinkę dłużej. Szef to docenia, jak jest sytuacja, że trzeba nie przyjśc do pracy, bo cośtam podchodzi jak do człowieka. Za pracę w weekendy oddają wolne - dla mnie spoko, bo jesli mam do wyboru iść do pracy i potem mieć jeden dzień urlopu więcej albo iść do pracy i dostać te same pieniądze, to wolę mieć więcej urlopu.
Co ciekawe w soboty i tak pracuję gdzie indziej (w sumie co mam robić jak żona w pracy) i z tej dodatkowej pracy nie płace podatku w ogóle...

Mi się wydaje, że my Polacy to tak mamy że narzekamy dla samego narzekania. Jest źle - o matko jak jest źle. Jest dobrze - o matko zaraz coś znajdę żeby ponarzekać.