Autor Wątek: Co Was w życiu najbardziej wkurwia, czyli kącik małego frustrata  (Przeczytany 1681580 razy)

Offline MadYarpen

  • Pr0
  • Wiadomości: 587
  • Petrolhead
Z innej beczki, tak nawiązując do tego co się dzieje w temacie "giełda pracy":

1. Żonę Moją ostatnio szef wpierdala w obowiązki jakie niekoniecznie należą do jej zakresu. Tzn. umie to robić, ale nie bardzo powinna,
2. pracuje więc na stanowisku dla niej nieprzystosowanym - wysokie stoły, ciężkie narzędzia,
3. sam sprzęt jest mocno zużyty, i zdarza mu się nie działać tak jak powinien,
4. do tego bez żadnego wyraźnego powodu dyma do pracy na 6tą rano i jest po prostu zmęczona, żeby nie rzec wyjebana. Bo jej dział (jakość) robi 6-14 i 14-22, i nawet jak Ona nie pracuje na drugą zmianę, to i tak musi być rano na 6tą. Chociaż w zasadzie nie ma znaczenia, czy pracowałaby 7-15 (z doskoku tak czasami robi, wszystkim wychodzi na zdrowie ale szef jest na "nie bo nie"), 8-16, czy nawet 10-18. I tak jest samodzielnym pracownikiem, i zrobi to co ma zrobić, niezależnie od godziny.
5. skutkiem poprzednich punktów jest to, że ostatnio w ramieniu 3D (niepotrzebne szczegóły co to jest, w każdym razie kawał drogiego skurwola) puścił jej zaczep (bo był wyrobiony), całość wysunęła się z rąk (bo była zmęczona i podnosiła ciężką maszynę z wysokiego stołu), i rozpiździeliła się końcówka pomiarowa (bo była z ceramiki, oczywiście mocniejszych i tańszych stalowych się kupić nie dało).

Efekt w/w sytuacji jest taki, że w najgorszym razie musi zapłacić z pensji za nową końcówkę. Bagatelka, 1300PLN. W najlepszym, zredukują Jej to do 50% (650zeta) i rozłożą na raty, które odpracuje w nadgodzinach. Bo szef nie przyzna się do błędów jakie popełnił (patrz punkty 1-4) i nie uruchomi rezerwy finansowej przeznaczonej na takie sytuacje., Chociaż takowa jest.

Óczcifom pracom lódźje śjem bogacom :facepalm:

Tak na marginesie, to jest sprawa wygrana w sądzie pracy. Nie ma absolutnie możliwości żeby ona za to płaciła. Nie ma też prawa potrącić takiej należności bez jej pisemnej zgody, bo to jest wykroczenie karane grzywną do 30000 tyś PLN. 

Oczywiście wiem jakie są realia i stwierdzenie "pozwij pracodawcę" nie zawsze ma sens, ale to tak żebyście wiedzieli na czym stoicie. Nie wiem, czy jesteście gotowi iść na noże z gościem, ale sąd pracy jest z definicji pro pracowniczy, sprawa jest tutaj jasna jak słońce a ryzyko grzywny może działać otrzeźwiająco.

Pracownik odpowiada tylko za szkodę wyrządzoną z własnej winy, a ryzyko takich sytuacji jak opisałeś obciąża pracodawcę. Wszystko przy założeniu że to umowa o pracę, choć i przy zleceniu tego rodzaju szkoda nie powinna obciążać zleceniobiorcy ale tutaj to już nie sąd pracy tylko normalny wydział cywilny.