Jak tylko był dobrze przechowywany (czyli cały czas w lodówce), to nic mu nie będzie i miesiąc po terminie
Najwyżej zagęstniki i stabilizatory puszczą trochę serwatki i będzie warstewka wody na wierzchu - odlejesz lub wymieszasz i zjesz
Tako rzecze mgr biotechnologii drobnoustrojów
Oczywiście jak zawsze przed sesją wykładowcy postanowili zrobić zaliczenia ze wszystkich przedmiotów w jednym terminie. Przez cały tydzień spałem średnio 3/4h. Uczyłem się wszystkiego... i wszystko ujebałem
Nie zazdroszczę, też miałem takie kombosy. Z tym, że jak jesteś w miarę na bieżąco z materiałem tak w przedostatnim miesiącu, to na końcówce nie musisz się w zasadzie uczyć. Siadasz na godzinkę czy dwie, przypominasz sobie co było, ewentualnie douczasz najnowszych zagadnień, i jedziesz.
Nie oskarżam kolegi o nic konkretnego, ale chodziłem na studia z masą takich którym się tylko z rzadka przypominało, że "ószyć" to się czasami jednak trzeba. Zwykle na ostatnią chwilę przed zaliczeniami/sesją. A potem było lamento, że nocki zarywali, że profesur gupi, że zaliczenia w jednym terminie (btw od czego macie starostę roku?) a i tak baniaki leciały.