Autor Wątek: Co Was w życiu najbardziej wkurwia, czyli kącik małego frustrata  (Przeczytany 1681717 razy)

Offline pivo

  • Pr0
  • Wiadomości: 736
    • VisionsOfTondal
Proszę panowie, naprawdę nie dorabiajcie teorii i trzeciego dna do tego co piszę. Więc:

1. Kobieta z dzieckiem to nie pizda z bachorem. Piszę o ludziach, którzy NIC nie robią, NIC nie umieją, a nie są nigdy ruszane, bo biorą na litość. Pracowałem z takimi - robiły x-lat na jednym stanowisku, i do tego robiły to źle. Ale nikt ich nigdy nie ruszył, bo się zaraz zaczynał ryk że "uuu dzieci na utrzymaniu uuu jak sobie dam radę uuu". Pośrednio przez jedną taką poleciałem w pewnej-dawnej-pracy, bo była redukcja. Ja - pełna poliwalencja działu, uprawienia instruktorskie, wyniki z topu. Ona - dupa wołowa która nigdzie sobie nie radziła. Z tym, że ja byłem wtedy kawalerem bez dzieci i jak usłyszałem od kierownika "dam sobie radę".

2. systematyczność super, innowacyjność super... ehe, na pewno. Jak jesteś systematyczny i ciężko pracujesz, to wielu traktuje cię jak takiego pracusia, co to chce się szefowi tylko przypodobać. A starając się wdrożyć jakiekolwiek zmiany, automatycznie walczysz z zastałym systemem. Co się wielu nie podoba, na zasadzie "jak coś się zmienia to na gorsze".

4. O jakich w ogóle zasadach prowadzenia firmy zaczęliście? Fakt faktem, firmy nie mam. Co nie znaczy, że nie umiem zarządzać / szkolić grupy ludzi, bou jż to robiłem. Co prawda nie -dziesiąt osób, ale jednak. Natomiast jak słyszę, że najważniejsze w pracowniku (decydujące o pensji, awansach, postrzeganiu itepe) jest jakość jego pracy, to mnie pusty śmiech ogarnia.

5. Mieliśmy - i ja i Żona Moja - wspaniałych szefów z gigantyczną wiedzą na dany temat, jak i jebanych wieśniaków, głupszych niż kołki w ich płotach. Ale ktoś ich na tych stanowiskach postawił, prawda? Więc bycie kierownikiem wcale nie oznacza bycie na poziomie kierownika. Niestety.


Mówisz o sytuacjach w państwowych placówkach czy prywatnych?

« Ostatnia zmiana: 03 Cze, 2014, 20:22:06 wysłana przez pivovarit »