Ale te wuefowe trampki, czy "tajemnicę brokeback mountain"?
Kontynuując temat właściwy - niestety w trakcie remanentu (ja jak to ja, rozkręcam wszystko do ostatniej śrubki
) okazało się, że gitara ma jebnięty kąt gryfu, i nawet maksymalnie opuszczone kostki mostka nie dają efektu. Co prawda ktoś w fabryce próbował to regulować podkładką z papieru ściernego (częsta praktyka w nawet droższych instrumentach, na forum basowym zrobili kiedyś "akcję odkręcania gryfów" i się paru posiadaczy topowych modelu mocno zdziwiło
), ale bez jaj...
Więc trzeba było zastosować inny patent, mianowicie usunięcie lakieru spod mostka. Nie obyło się bez małego odprysku, ale mimo wszystko efekt jest całkiem niezły:
Spoiler Detale
Wbrew pozorom uzyskana w ten sposób kieszeń jest bardzo gładka (wydaje się na zdjęciu że tak nie jest, ale jest
), a te ryski na krawędziach dały się usunąć. Ponoć daje to jeszcze + do sustainu, artykulacji i czegoś-tam, ale ja się nie znam na gitarowym voodoo
Teraz tylko impregnacja podstrunnicy, nałożenie olejku, polerowanie lakieru bo jest z masła orzechowego i nawet paznokcie się na nim odgniotły, ustawienie menzury... Ech
ED: Wnęka na mostek musiała być jeszcze raz doszlifowana, ale tym razem jest okejaśnie. Na sensowne focie czekam aż się jakieś światło zrobi, bo ta kicha za oknem to...