Autor Wątek: Obecny stan produkcji muzycznej (?)  (Przeczytany 12005 razy)

Offline y

  • Pr0
  • Wiadomości: 554
  • nisko albo jeszcze niżej
Odp: Obecny stan produkcji muzycznej (?)
« 03 Lut, 2014, 12:54:35 »
Jestem trochę skrajny w myśleniu o nagrywaniu, bo uważam, że granie do metronomu w protoolsie czy innym DAWie zabiło większość tego, co było żywe w ostrym graniu. Tak, było nierówno czasem, tak, dwa taktowniki chodziły czasem z różną głośnością. Tak, słychać było, że ktoś się gdzieś walnął. To nie o to chodzi, że analog a teraz cyfra. Chodzi o sposób nagrywania. O to, że coraz rzadziej w studiach jest ktoś gotowy na to, aby ciężar był na nagrywaniu a nie edytowaniu. Optymalność. Bo łatwiej, szybciej. Zamiast pałkera triggery i kwantyzacja. Jest równo.

Zrobiłem sobie przerwę od ciężkiej muzy i to była przerwa circa 10 lat. Cieszę się, bo wróciłem ze świeżą głową i jedną nogą w nieparzystym metrum, ale też smutno mi jak słyszę co się porobiło z zespołami, które - pomimo, że nie były w centrum moich zainteresowań muzycznych - powodowały opad kapci. Syndrom zjadania własnego ogona. I tak sobie czytam, słucham co sami muzycy mają do powiedzenia. Poczytajcie jak skomplikowało się nagrywanie płyt na żywca i jak skomplikowali to realizatorzy i wytwórnie. Bo 'gracie patent kółko i to rozmnażamy w strukturze', bo 'tak jest ekonomiczniej'.

Muzykę zabija niezmiennie $$$ który ma wypłynąć z kieszeni wytwórni na rzecz muzyków. "Więcej nagrywajcie, częściej nagrywajcie. "

Teraz - w sensie sprzętowy i możliwości sytuacja jest odwrotna. Mamy bardzo wiele możliwości za przystępne pieniądze i problem jest w tym że mamy je wszyscy. Wszyscy mamy dostęp do 7ek, 8ek etc. to nie jest 94 rok gdzie jak mówiłem o bartytonie i strojeniu 9 półtonów w dół to się lutnik pukał w głowę.

Brakuje świeżych pomysłów. Jeżeli nawet gdzieś pojawia się pomysł to skala naśladownictwa jest teraz razy x w stosunku do czasów gdy internet nie służył do dystrybucji muzyki.

Kolejny problem - dystrybucja czyli sprzedaż. Sprzedaż płyt spada. Fizycznych nośników. Pierdolimy nonstop o kupowaniu gitar, wzmaków i wymienianiu pup w histerii że niby cośtam brzmi lepiej. Ile płyt kupujemy? Ile ściągamy z chomika czy innego wareza? Zdajecie sobie sprawę, że większość muzyków - nawet tych zawodowych, sesyjnych ma drugi zawód, lub drugą działalność aby wyżyć/przeżyć/popłacić rachunki? Kupiłem "Gitarzystę" - wywiad z Cichońskim. w 2013 zagrał o połowę mniej koncertów niż w 2014. Skala 60>30. Zawodowy muzyk. Daje do myślenia?

Nagrywanie płyt jest coraz mniej opłacalne. Nagrywanie pełnych krążków jest coraz mniej opłacalne. Dystrybucja płyty jest coraz droższa, dostępność utworów w internecie - coraz większa. Coraz więcej osób kupuje tylko digitaldownload (sam się na tym łapię - chcę kupić płytę, ale fizycznie nie mam już miejsca w regale na płyty CD).

Dlaczego KORN gra to co gra teraz a nie to co grał przez pierwsze trzy płyty? bo na tym co gra teraz zarabia. Przez pierwsze trzy płyty - jakby nie poodcinali kuponów (polecam autobiografię Fieldiego). Pierwsze 3 płyty siedzieli miesiąc czy dwa w studio nonstop, imprezowali tam, wymyślali kawałki tam, jammowali tam. Wytwórnia - dała kasę na studio, ale to nie jest instytucja charytatywna - jak dała to z nawiązką odebrała. Teraz muszą wejść do studia z praktycznie gotowym materiałem, kleją kółka i... to też słychać w tym co robią. Siedzi z nimi producent z wytwórni i ciśnie. Bo z chłopaków ma wyżyć x osób w wytwórni. Jak jest słońce, to dadzą im parasol, jak zacznie padać to go zabiorą. I tak mają nieźle - mają szerokie grono odbiorców. Obscure Sphinx wydaje się sam. To znaczy - domniemuję bo nie gadałem z nimi o tym - wykładają sami kasę na produkcję (studio, master, tłoczenie, druk etc.) sami decydują i poza jakimiś pośrednikami przy sprzedaży sami na tym głównie zarabiają (czy raczej wracają im pieniądze w to włożone). Inne wersje wydawania płyty? Trzeba przyjść do wytwórni z demo, wytwórnia da kasę (określony budżet), nie zmieścimy się to dokładami sami. Albo płaci wytwórnia a odcina nam to z tantiemów sprzedażowych. Czyli trasę koncertową gramy za darmo. Wariant trzeci - chyba niestety coraz bardziej powszechny - przychodzimy z gotowym materiałem (czyli sami zapłaciliśmy za studio), ew. master czy inny miks bierze na siebie kosztowo wytwórnia (zwykle po to, aby wbić swoją osobę jako producenta albumu) i to zmienia tylko tyle, że proces dawania dupy jest nieco przesunięty w czasie. Muzyka dla większości z nas będzie tylko hobby, drogim lub droższym.

A wracając do tego co mnie trochę boli (ale na szczęście to stricte moralny ból dupy) - im więcej technologii zamiast muzyka tym mniej grania. One quiet night - Metheny nagrał to na zero do nagrywarki CDR. usiadł i nagrał zawartość trzech płyt na full (po 74 minuty). Można go lubić/hejtować ale w sensie frazowania, wyczucia każdej nuty - daje do myślenia. Z pierwszej płyty CDR wybrał nagrania na 'One quiet'. Pozostałych ponoć nawet nie przesłuchał przez parę lat :)

Wszyscy mają teraz dostęp do kemperów, axów etc. wystarczy nagrać ślad DI i dać do reampu, nie trzeba kupować pudełek za 7-9k. Usiąść i nagrać. Mieć pomysł. Ciężko mieć świeży pomysł.

temat Behemotha. Czy oni naprawdę sprzedają muzykę czy raczej wizerunek (image)? Czy Behemoth bez wizerunku byłby czymś wyróżniającym się?

zerotolerance, dobry temat, chociaż trochę smutny. Dziękuję.

Posty połączone: 03 Lut, 2014, 13:01:16
z drugiej strony - bywają w PL produkcje odstające od reszty (np. Semantik Punkt, wcześniej Moja Adrenalina)
« Ostatnia zmiana: 03 Lut, 2014, 13:01:16 wysłana przez y »