Po raz kolejny - mentalność polaka. "Dam niską płacę bo i tak będą się zabijać o stanowisko. Tniemy koszty". I właśnie, tutaj są dwie drogi: tnięcie kosztów aby więcej było dla góry, albo cięcie kosztów aby się utrzymać w państwie w którym łupią na potęgę.
Moja mama pracuje w przedszkolu od ponad 10 lat. Przyszła tam jako jedyna z wyształceniem zawodowym kucharza.
Teraz jest szefem kuchni ale cytując ją "co się nazapierdalam to moje" - kto pracował w gastro, wie o czym mówi moja mama.
Na wycinku z pensji dostaje ponad 2 tys. zł brutto. Po potrąceniu wszelkich składek i innych wychodzi niecały tysiąc.
Najnowocześniejsze przedszkole w Warszawie, przy ul. Żwirki i Wigury a stawki? No cóż..