Autor Wątek: Co Was w życiu najbardziej wkurwia, czyli kącik małego frustrata  (Przeczytany 1711357 razy)

Offline thornado2

  • Gaduła
  • Wiadomości: 201
Jebany gnój, kuźwa narkoman...

Siedzę sobie w "bufecie szkolnym" na spokojnie przy stoliczku bawiąc się telefonem, kiedy to podbija do mnie jakiś chłopaszek i siada do stolika, mówi, że tylko zrobi matme. Generalnie gościa znam na tyle, żeby mu czasem rękę podać. Taki pionek, który gdzieśtam się przewinie przez korytarz i sie ze mną przywita. Żadnych większych kontaktów.

No i ja nagle odkładam telefon na stoliku przede mną, a za 2 minuty podbiega do mnie kumpel i mówi, że wychodzimy ze szkoły na chwile. No to wychodzimy. Ale przez nieuwagę zostawiłem telefon na stoliku z koleżką od matmy. Jak się zorientowałem na dworzu, że telefonu nie mam, to wróciłem szybko do bufetu, ale koleżki już nie było, tak jak i mojego telefonu. Spotkałem go jednak w szatni i zapytałem czy ma mój telefon. Mówił, że nie ma i nie widział. No to szybko obszukałem wszystkie swoje kieszenie, również w kurtce i plecak. Niestety tela nie było. To lece do gościa jeszcze raz i mówie, że zostawiłem telefon przed nim, więc nie mógł nie widzieć. Nadal się tłumaczy, że nie widział i pewnie ja go wziąłem i mi gdzieś wypadł.

No to ja sprytny szybciutko siu do sekretariatu z prośbą o sprawdzenie kamer (mamy w szkole monitoring). I wszystko elegancko było widać, jak się chłopaszek pakował do plecaka z zeszytami i moim telefonem. Poleciałem go szukać w szkole, ale już go nie było. Zdobyłem jakoś do niego numer i dzwonie, żeby wrócił pod szkołe, bo chciałem pogadać. Wrócił, ale nie powiedziałem mu, że byłem na monitoringu, tylko żeby poszedł ze mną. Rzucał się i krzyczał, że bezpodstawnie go oskarżam. Ale dał się przekonać. Poszliśmy, sprawdziliśmy kamery raz jeszcze i nagle olśnienie... "Taak, sorry stary, przypadkowo go musiałem spakować, na pewno gdzieś mam w plecaku." Przeszukał przy mnie plecak, spodnie, kurtkę, no ale nie znalazł. Mówił żebym wrócił na lekcje, a on sprawdzi w szatni czy nie zostawił gdzieś ii znajdzie na pewno i przyniesie mi na nastepnej przerwie  :facepalm: Po czym wybiegł ze szkoły i wrócił za pół godziny z telefonem i jeszcze raz przeprosił.

Kurwa nie wiem co powiedzieć. Telefon wyłączony, w środku już nie było karty sim. Jak zapytałem czemu, to mówił, że pewnie wypadła przypadkowo. (pojebany).
Stwierdziłem że telefon odzyskałem, więc susiak mu tam, gdzie by nie chciał i nie bede sie dalej wykłócał. No bo najgorsze jest to, że ani mu morde obić, ani to na policję zgłosić, bo on jak to "chłopak z osiedla", mógłby się przyczynić do tego, że pewnego dnia bym wyszedł do szkoły, ale już niekoniecznie wrócił do domu. Tak więc niestety profilaktyka musiała zostać zachowana i z okayfacem odszedłem sobie spokojnie. Mówcie co chcecie, ale jestem zbyt dużym magnesem do przyciągania wpierdolu, żeby jeszcze raz ryzykować.

Po prostu nauczka dla siebie, żeby pilnować swoich rzeczy w przyszłości...

PS. Dodam jeszcze, że potem zwierzał się innemu mojemu znajomemu, że "ma spore długi za dragi i musi sobie jakoś radzić".


Spoiler