Najgorszy shit w historii uniwersum, jak ja tego nienawidzę... Co impreza, to jakiś ... musi podejść do DJa, żeby puścił coś z ich (tfu!) "repertuaru"... A wieś śpiewa do tego i tańczy...
Tak jak taki taki np. PSY to kpina z disco w ogóle, to Figo-Fagoci
są kpiną z disco polo (i muzyki, i całej "kultury"), tyle że duuużo bardziej dosadną. Ta muzyka ma być możliwie wieśniacka, prostacka, buracka, przaśna, no i jak najbardziej debilnymi tekstami utopionymi w gęstym sosem wulgaryzmów
Naprawdę nigdy nie miałeś znajomych, którzy z całą powagą walili "modżajto", przez pół imprezy "nakurwiali węgorza" a potem jak im "dobrze" poszło to "chodzili ze świnią do wuce"?
A jeśli wieś do tego śpiewa i tańczy, to znaczy że albo jest na tyle inteligentna żeby śmiać się z samej siebie, albo na tyle durna że nie zajarzyła że to z niej się śmieją. Która wersja jest bardziej prawdopodobna, oceńcie sami