Wybór jest cholernie trudny. Np. moja znajoma dostała dobrą szansę - pracuje już jako stewardessa. Ale też miała dylemat (może nie z rodzaju: jakaś jednostka stoi mi na przeszkodzie ale..) czy pracować i dobrze zarabiać, czy dokończyć studia bo już 3 rok będzie w październiku. Wybrała pracę. Czasami myślę, że w Polsce ludzie częściej wybierają ( jeśli są stawiani przed takim wyborem) pracę. Co chyba jest oczywiste.
Tak samo jak ja np. w przyszłości idę w kamasze. Byłem przekonany do niedawna, że misja w Afganie to nadal ochotnicy. Byłem. Teraz jest tak, że dostajesz rozkaz i masz jechać. W przeciwnym wypadku dziękują Ci za służbę. I jest dylemat... jakiekolwiek nie jest państwo, resort Obrony Narodowej i WP to jest to dobra praca jak na polskie warunki, bowiem dylemat jest natury: ryzykuje własne życie i jadę przy okazji zarabiając 3 razy tyle albo tracę pracę i żyje w kraju.
Uwielbiam życie za to, że stawia nas przed takimi wyborami. Przynajmniej czasami czuje się, że wszystko w około nie jest cholernym surrealizmem polityczno-obyczajowym, osobistą groteską i tym podobnym. No i życie staje się ciekawsze.