To ja się pozwolę włączyć do tematu. Nie ma w tym absolutnie nic złego, ale zdrowy rozsądek podpowiada mi, że jak bawić się w "głupoty" to na wiosłach n razy tańszych.
Weź poprawkę na to, że taki zagraniczny klient, w porównaniu do polaka, może nieporównywalnie mniej pracować wykonując to samo zajęcie, a i tak szybciej zarobić sobie na customa np. Skervesena.
Według niektórych wiosło z tym inlayem to kawał gówna. Może, nie mnie oceniać ten fakt, ale jak najbardziej mogę ocenić, że to gówno jest niesamowicie wypieszczone, dopracowane, włożono w nie zajebiście dużo pracy i w kwestiach oczywistych nie ma się do czego przyjebać. Dla nas to jest ważniejsze niż rysunek, który klient wyraźnie sobie zażyczył, a my zgodziliśmy się go wykonać.