Chyba was pojebało... Death to był zespół jednego człowieka, który niestety, ale nie żyje. Jak go wskrzeszą to pójdę, ba zapłacę nawet za bilet nie 90 zł a 9000zł. Szanuję poszczególnych muzyków, którzy udzielili się w tym przedsięwzięciu, ale jak ktoś napisał wyżej, nie wydam 9 dych na cover band, bo... Są lepsze coverbandy: Poza tym z lekka wkurwia mnie takie przedsięwzięcie. Komuś się przestał hajs zgadzać skoro reaktywuje "niereaktywowalnego" (Death bez Chucka to nie Death, tylko jakaś kurwa popierdółka) trupa? Na to wygląda.