Część dróg w Polsce buduje się w systemie "zaprojektuj i zbuduj".
Mr J. chętnie posłucham co tam znajomy robił na tych budowach ...
W telegraficznym skrócie:
1. wygrywa firma najtańsza, bo liczy koszty z dupy,
2. oferta w tej cenie jest z założenia nie do zrealizowania jeśli będzie trzymać się w 100% założonych planów... Tym gorzej dla planów. Np. warstwa "x" ma mieć 30cm, a ma 15 bo tylko tak firma zarobi,
3. przepisy zabraniają niektórych robót poniżej pewnej temperatury / w deszczu / śniegu? Tym gorzej dla przepisów. Co prawda są technologie które to umożliwiają, ale są o wiele droższe, więc kto będzie tym robił, skoro można taniej?
4. kontrola jakości to jedno wielkie widzimisię. Raz kontroler (inspektor, czy jakkolwiek się to nie nazywa, ten co zatwierdza czy wszystko zostało zrobione ok) nawet nie przyjedzie i zatwierdzi z góry, chociaż nic nie trzyma parametrów, a innym dojebie się że np. spad jest o pół stopnia za mały/duży i każe kłaść nawierzchnię od nowa na odcinku xxx-metrów. Bo tak. I chuj.
5. robotnicy pracują na godziny, więc nigdzie im się nie będzie spieszyło. A jak coś zjebią to paradoksalnie tym lepiej, bo dostaną kasę po raz drugi za zrobienie tego samego,
6. po co robić drogę dobrze? Zrobimy ją dobrze to będzie służyć x-lat bez napraw = nikt na naprawach nie zarobi. Zjebiemy to trzeba ją będzie poprawiać, więc ktoś wyłoży kasę. Nawet jak nie nam, bo nas odsuną od przetargu skoro zjebaliśmy, to znajomemu z innej firmy który weźmie nas jako podwykonawcę. A że jak zjebiemy to ktoś nas może podać do sądu o odszkodowanie...
7... a niech podaje bo i tak chuja nam zrobi
np. u mnie w Czewie sądzili się fhui czasu bo firma zjebała Aleje NMP, czyli reprezentacyjny punkt miasta. I co? I jajco.
Oczywiście jest tego więcej, ile ja się nasłuchałem historii przez kilka lat to głowa mała...
PS. Ja tankuję do pełna jak trafię na dobrą cenę, wolę już wyskoczyć wtedy raz a dobrze z portfela i mieć spokój na x-tygodni, niż dolewać do tydzień. A w sumie to Moja
ma spokój, bo to ona tym autem jeździ