Granie na basie stojąc cały koncert bokiem do publiczności jest zarezerwowane dla Johna Myunga ^^
człowiek widmo, niby jest a nigdzie go nie ma
No jest jeszcze Maynard ostatnimi laty. Puściliby go z taśmy i nikt by nie zauważył.
Ode mnie 3 grosze:
Zawsze być przygotowanym, jeśli chodzi o to, co się zamierza grać. Improwizacja spoko, ale zawsze trzeba mieć jakiegoś asa, a najlepiej kilka w rękawie.
Lepiej zagrać coś mniej skomplikowanego precyzyjnie jak szwajcarski zegarek niż jakieś odjazdy, ale gorzej.
Backupowe wiosło, jeśli jedno, to najlepiej bez floyda, bo albo nie będzie wystarczająco dobrze stroiło albo szlag je też trafi i płacz, zgrzytanie zębami.
Podczas grania backupów - dobrze jest zagrać sporo coverów, bo ludzie przyszli przede wszystkim na ten drugi zespół. Trzeba rozgrzać publikę, a nie udawać niedocenionych geniuszy, którzy chcą ich oczarować swoją wybitną muzyką. Oczywiście, można zagrać własne kawałki, ale ma być kickass i/lub coś, co ludzie znają i sobie do tego pohulają.
Jak się gra np. na jakichś małych halach, to wyznaczyć kogoś, kto siądzie w różnych miejscach pomieszczenia i sprawdzić czy wszystko słyszy dobrze. Niestety zawsze można liczyć na dobrych speców od akustyki na miejscu.