Patrzę z nienawiścią niechęcią na ludzi, którzy przyjeżdżają do pracy samochodem, pomimo że mają bardzo blisko. Paliwo drogie jak złoto, ulice pozapychane, nie ma gdzie parkować, ale nieeee.... trzeba pokazać klasę i przejebać się te 4 km samochodem. Raz nawet kierownika widziałem jak przyjechał rowerem, ale widocznie ucierpiała na tym jego duma, bo więcej się to nie powtórzyło.
Odkąd zrobiłem prawko, to jeżdżę samochodem nawet tam, gdzie mam jedną linie MPK bez przesiadek. Z MPK tak w ogóle to sporadycznie korzystam. Dla mnie to jest cholerna wygoda - muza elegancko leci z głośników, możesz sobie wszystkie bety naokoło rozpierdolić i nikt Ci ich nie ukradnie, jedziesz gdzie chcesz, o której chcesz, parkujesz gdzie chcesz, nie słuchasz pierdolenia głupich nastolatek jadących na imprezę, nie zatrzymują Cię przystanki, nie piździ z nieszczelnych drzwi itp. Kogoś stać, to jeździ i tyle. A przy ekonomicznej jeździe i tanim w eksploatacji samochodzie to nie jest jakiś mega wyczyn.
Problemy się zaczynają jak zaglądasz nie tam gdzie trzeba, np. otwierając wlew na płyn do chłodnicy