Np mojemu dziadkowi poparzyli oskrzela, przypieli pasami do łóżka, bo agresywny i bił pielęgniarkę (koleś po siedemdziesiątce, który ledwo mógł o lasce do kibla doczłapać cztery metry), a potem takiego wysłali do domu z tekstem "to nie jest przechowalnia". Zmarł chyba trzy dni później.
Znajomej koleś, ale to już kawałek czasu temu przy wycinaniu wyrostka zaszył trochę różnych badziewi. Pierwszy raz poszła z bólami - " to normalne poboli i przejdzie, łykniemy to i do domciu".