To są naprawdę pierdoły i nie ma co poruszać nieba i ziemi z tego powodu.
No i o to też cały czas chodzi. Tyle, że wg. mnie to działa w przeciwną stronę - nie narzucanie widzimisię przez jedną stronę i uległość drugiej, a każdy szanuje wybór drugiej osoby (jak można szanować kogoś i jego poglądy, nie szanując siebie i własnych? Jest różnica między szacunkiem, a poddawaniem się woli innych). To nie ja poruszam niebo i ziemię np. nie idąc do kościoła, a ten, tylko się awanturuje, abym poszedł
Mam wrażenie, ze obie strony piszą w zasadzie to samo, tylko wyciągają przeciwne wnioski
Może to też kwestia tego, czy ktoś jest bardziej "wspólnotowy", czy indywidualistą.
No ale nie ma co tego już raczej ciągnąć... spadam grać, nie pierdolić