Jeśli ktoś powie, że nie je mięsa, bo nie lubi - nie zrozumiem (jak można nie lubić mięsa!?)
ale przyjmę do wiadomości i spoko.
Jeśli ktoś nie je mięsa, bo lekarz zabronił ze względu na jakąś dziwną chorobę - też spoko.
Jeśli ktoś pieprzy o zdrowym odżywianiu i/lub ideologicznych pierdołach, to wymiękam. Zdrowa dieta = zbilansowana dieta, co automatycznie wyklucza wegetarianizm (nie mówiąc o wegaństwie), który wyklucza dostęp do pewnych niezbędnych składników. Wiadomo, że wpieprzanie tylko i wyłącznie mięsa też nie jest zdrowe, podobnie jak żadna inna skrajność. Poza tym ewolucyjnie jesteśmy przystosowani do wpieprzania mięsa, a w ogóle to najlepiej przyswajalnym pokarmem dla nas są wszelkie drobne zwierzęta, ryby i robale, czyli to, na co były w stanie zapolować małpy. A na tekst 'jesteśmy istotami rozumnymi i nie musimy jeść jak zwierzęta' reaguję alergicznie: 1) jesteśmy zwierzętami 2) mnóstwo zwierząt jest roślinożerne 3) naszą inteligencję zawdzięczamy temu, że nasi przodkowie zaczęli wpierdalać mięcho, bez którego nie mielibyśmy środków ani czasu na skomplikowane myślenie...