Mnie osobiście jakoś strasznie nie denerwują takie osoby. Ale dwie rzeczy odnośnie emo owszem:
1. Wpisane w tę subkulturę jest użalanie się nad sobą i nonstop deprecha, melancholia i myśli samobójcze. A tak naprawdę większość z nich pochodzi z zamożnych rodzin (te wszystkie kosmetyki trochę kosztują
), więc nie sądzę, żeby ich 'life sucks' tak jak to manifestują, zwłaszcza, że generalnie to dzieci i nic o życiu nie wiedzą.
2. Czasem mi się obije o uszy jakiś kawałek 'emo' i szlag mnie trafia jak gitarom zdarzy się coś fajnego zagrać. Rzadko, ale zawsze. Chociaż to wciąż emo-l ewentualnie frygijska jak do depresji dojdzie agresja.
A to tak na rozluźnienie tematu: