Autor Wątek: Telefon w jakiej sieci, którą ofertę wybrać?  (Przeczytany 7252 razy)

Offline Sulphur

  • Pr0
  • Wiadomości: 554
    • Octagony
Masz racje, ale nie do końca. Tak jak mówie, nie każdy ma na tyle dużą wiedzę na temat bankowości i jest tak ogarnięty żeby zobaczyć, że mu coś wciskają. Zwłaszcza osoby starsze. Gdyby moja matka była jedyną osobą w Polsce, gdzie coś sie takiego przytrafiło to nawet bym gęby nie otwierał publicznie, tylko wszystko bym wyrzucił na nią. Ale! chłopie powstają specjalne fora, artykuł w gazetach, oto nieliczne przykłady:

http://www.wrobieni.org/viewforum.php?f=15&sid=77e4b5c0f806c77f094695ea4f87b454

http://www.poszkodowanigetinbank.pl.tl/

http://forum.echodnia.eu/wrobieni-w-getin-bank-t157261/

http://forum.gazeta.pl/forum/w,383,117326220,117326220,Oszukani_przez_GETIN_BANK_na_lokacie_.html

Nie może być tak, że poszła po lokatę, a po 30 dniach (a jak sam wiesz umowa powinna przyjsc w ciągu 7 dni, gdzie możesz spokojnie zrezygnować) przychodzi jej na umowie, że jest to ubezpieczenie na życie i dożycie. I myślisz, że kto jej powiedział, że to lokata?

Nie może być tak, że klientka mówi, że po 5 latach można wyjąć kase z zyskiem, a później na umowie wychodzi, że po 5 latach to co najwyżej możesz 50% wartości wyjąć a i tak nie wiadomo ile tam będzie bo to zależne od giełdy. A jest tak zazwyczaj, że po około roku na koncie jest już około 80-70% tego co wpłaciłeś, a nie 100% plus obroty.

Nie może być tak, że po złożeniu reklamacji nastrasza cię kierownik oddziału, że osoba straci prace, bedzie oddawać ze swoich (ale chuj skoro dostała premię za to) i że bedzie zebranie pięciu osób, które potwierdzą czy są złym czy dobrym pracownikiem.
A potem gdy jednak chcesz odzyskać swoją kase to żaden z tych procederów nie ma miejsca i reklamacja jest unieważniona.

I nie bronie tutaj nikogo kto nie przeczyta umowy, bo to jest totalna głupoto, ale są sytuacje gdzie ktoś tobą ewidentnie manipuluje. Jeśli na forach sami pracownicy mówią, że jesli nie nakłamią i nie zmanipulują to nigdy by nic nie sprzedali, to co ty mi gadasz o czytaniu umowy. Sam mówisz, że z twojego doświadczenia już czytasz wszystko i dokładnie, to kiedyś chyba była sytuacja gdzie jednak się przejechałeś. Nie ma aż takich mądrych na świecie, że kazdy w każdej dziedzinie ogarnia wszystko. Jeśli w wielu miastach jest stosowany dokładnie ten sam proces to czy wina leży w nieczytających umowy czy tych co robią na szaro podpisujących? Na pewno tych i tych, ale jednak większa sprzedającego.