Zależy jak się interpretuje wyrażenie "fajne życie po niej". Zapierdalanie w fabryce lub w jakimś zakładzie to imo nie jest fajne życie...
Dude, jakiej znowu fabryce?
Moich lat na Polibudzie (której jeszcze nie skończyłem, ale co tam
) nie wspominam jako "smutne". To są trudne i bardzo czasochłonne studia, ale wiedziałem, na co się piszę i teraz to procentuje. Nie muszę się zastanawiać, tak jak moi rówieśnicy absolwenci UW, co ja będę w życiu robił. Mam zawód, który lubię. Na dodatek nie zarabiam źle. Po polibudzie na serio ma się fajne życie.
BTW jeden z moich przyjaciół wierzył (i chyba nawet jeszcze wierzy) w Sekret. Dość powiedzieć, że od prawie dwóch lat jest bezrobotny i jakoś nie widać, żeby to miało się w najbliższym czasie zmienić.