kilka dni temu przesłuchałem i płyta mnie rozjebała
Spodobała mi się od pierwszego wałka co się rzadko zdarza.
Tak samo jak to, że jak odpalę pierwszy wałek to płytka idzie do końca, a jak się skończy to mam jeszcze spory niedosyt.
Miałem tak ostatnio tylko z Vildhjartą i to już jakiś czas temu.
Pierwszy riff "Ten Billion Years" jest MEGA
(nie wspominając już o riffie otwierającym krążek
)