Pamiętam sytuację gdzie podczas kontroli biletów jeden z kanarów kazał "cwaniaczkowi-gapowiczowi" kupić bilet u kierowcy, natomiast druga łapistówa wypisywała mandat dziewczynie, której w ten sam dzień skończyła się przejazdówka.
Coś takiego mnie trafia - facetowi który nie ma biletu uchodzi to na sucho, a dziewczyna mająca tzw. e-kartę (co powinno raczej świadczyć, że stale i uczciwie korzysta z przejazdów komunikacji) płaci mandat.
Hmmm... nie miała biletu? Nie miała. Więc o co chodzi? Ludzie są różni, jeden spisze, drugi "da szansę", w każdej robocie są i chuje i normalni, przedwczoraj pani w Realu coś się we mnie nie podobało to wezwała ochronę (poczułem się jak real gangasta, Puff, już wiem gdzie No-daj pracuje
), kiedy indziej inna pani w Realu wręczyła mi za friko reklamówę płatną, bo byłem już za kasą, a się nie mieściłem się do tych co ze sobą wziałem. O czym to świadczy? Że Panie w Realu to świnie czy nie? No przecież wystarczy postępować zgodnie z podstawowymi zasadami życia społecznego i przestrzegać najstarszych praw takich jak "nie kradnij" i podepnijmy pod to "nie wyłudzaj" i kilka innych, by nagle większość pretensji do policji, kanarów ba! nawet strażników miejskich zniknęło.