Tylko ja mam wrażenie, że w Polsce ambitne i alternatywne kapele się obrażają na publikę, organizatorów, nagłośnienie, pogodę i co tam jeszcze. Zamiast przyjąć zasady showbiznessu, walczyć i podbierać fanów Dodzie itd, to siedzą tylko w salkach prób i grają koncerty na 5 osób. Jakby się zupełnie poddali, albo nawet nie zaczęli walczyć.
Ludzie tylko czekają żeby usłyszeć coś interesującego. I połkną to, co im się da. Jeśli przeciętny Polak ma tylko przeboje eski, vivy, eremefu srrefu w zasięgu wzroku, to tak się wychowuję i do tego przyzwyczaja.
Gdyby miał alternatywę, gdyby dobrzy muzycy mu pod oczy podkładali swoje rzeczy, to łyknąłby to. Trzeba w ludziach budować świadomość, że ambitna muza jest bardziej zajebista.
Za dużo książek pt: "Od pucybuta do milionera".