Otóż nie! ... kolego.
Rzecz jest w tym że marka uważana za jedną z kilku najważniejszych w historii muzyki gitarowej sprzedaje gówno za ogromne pieniądze nazywając to dziełem sztuki.
Jeżeli przestanie się nazywać rzeczy po imieniu to ludzie zaczną wierzyć że tak może być naprawdę.
Jest jeszcze kilka rzeczy które mnie straszliwie wkurwiają w strategii komunikacyjnej Gibsona, w jaki sposób ludzi naciągają i jaką retoryką robią w balona ale to temat na osobny artykuł.