Sprawa jest bardzo prosta, wszelkie elementy słabo lub fogle np gwinty nie galwanizowane a zawierające w sobie węgiel czyli stale zelazne rdzewieją z samego powietrza ponieważ wegiel chłonie wilgoć.
Węgiel w stopach żelaza powoduje jedynie to, że przy pewnej zawartości jego struktura przestaje być jednorodna a staje się drobnokrystaliczna. Nie masz już więc jednorodnej fazy, jak czyste żelazo lub ferryt, tylko złożoną strukturę w postaci np. ferrytu z kryształkami cementytu(perlit) i temu podobne układy. Potencjały elektrochemiczne wewnątrz kryształków, na ich powierzchni oraz w fazie, wewnątrz której się one znajdują, troszkę się różnią. Teraz wystarczy trochę naturalnie zanieczyszczonej solami wody na powierzchni i powstaje tzw. ''mikroogniwo korozyjne''. Chemicznie czyste żelazo spasywuje tylko po wierzchu i koniec. Stal będzie korodować głębiej. No ale czyste żelazo jest mechanicznie megachujowe. Dobrym rozwiązaniem jest więc stal nierdzewna, zawierająca dużo chromu. Ale też nie do końca i nie w każdych warunkach. Chrom pod wpływem tlenu w warunkach mocno korozyjnych(środowisko silnie utleniające, jak np. roztwór chlorku żelaza lub kwasy) pasywuje, chroniąc stal przed korozją. Ale wystarczy w tym miejscu odciąć dostęp do tlenu(np. kładąc na zanurzony w roztworze kawał blachy zwykły korek teflonowy) i już kończy się pasywacja a zaczyna trawienie. W kilka dni wypierdala to całkiem niezłe wżery w pozornie niezniszczalnej nierdzewce. Dlatego gwinty nierdzewnych śrub zanurzonych w słonej wodzie też dostają w pizdę. Dlatego tak jak piszesz: smarować czeba, mostki czyścić, mało się pocić i zdrowo jeść
