w Radomiu była raz lepsza sytuacja.
parę lat temu grała sobie kapela metalowa o wdzięcznej nazwie Rzeźnicy, miała koncert na politechnice, po czym 10 minut przed gigiem perkusista żegna się z zespołem i odjeżdża. okazało się, że zadzwoniła do niego dziewczyna i zabroniła mu grać tego koncertu (okoliczności tego incydentu pozostają nieznane, jako że straciłem kontakt z ich basistą).
chłopaki co mieli robić? wyszli na scenę i przedstawili sytuację.
jedyną osobą, która w publiczności grała na bębnach, okazał się być lokalny rasta student i grał oczywiście reggae
koncert podobno i tak im nieźle wyszedł