Właśnie o to chodzi, że nie twierdzę, że mam strasznie ciężkie życie. Twierdzę, że wygląda tak a nie inaczej, bo mi to odpowiada, nawet jeżeli jestem zmuszony do ustępstw w postaci niepracowania, więc i braku płynności finansowej (a i tak radzę sobie w tym temacie zdumiewająco dobrze). Nie mam co układać, wręcz twierdzę bezczelnie, że z dnia na dzień mam je coraz bardziej opanowane, a napewno lepiej niż większość społeczeństwa, po prostu pewnych rzeczy nie idzie przeskoczyć.
I nie wątpię, że na dalszym etapie edukacji zajmę się zarabianiem, jednak dwa pierwsze lata mojego kierunku pozostawiają takie rzeczy w sferze marzeń. Byli tacy co pracowali jednocześnie. I kładę tu nacisk na 'byli'.
I w ogóle to uniosłem się, przepraszam, po prostu reaguję chorobliwie kiedy się mi mówi co mam lub nie mam robić.