U mnie przez właściwie cały mecz był spokój, poza tylko "uuu" i "ooo" w kilku najważniejszych momentach, nawet k... czy ch... nie dolatywało i było ok.
Teraz się towarzystwo jak słyszę najebało do reszty (w barze obok najebało) i ryczą jak świnie pooolskaaaaaaaaaa.. .
Żenada
Żenada to jest te wasze geriatryczne pierdolenie.
A jak inaczej nazwać łażenie po blokowisku w 3 godziny (!) po zakończeniu meczu, i darcie najebanego ryja? Bo przecież nie "kibicowaniem".