Co do krajzysów - jednak wszystko da się załatwić w mózgu... Kiedy naonczas zaczynałem latać na paralotni - kupiłem pierwsze skrzydło od Jędrzeja Jaxy-Rożena. Facet jest doktorem filozofii i wykładowcą UWroc. - piszę to nie bez powodu, because of cause
. I przez paralotnię stał się kaleką, nie może chodzić. Pierwsze tygodnie po wypadku lekarze czekają na tradycyjne i rutynowe załamanie psychiki po takim urazie, "dlaczego ja??" itd. A tu... nic!
. Facet to sobie po prostu wytłumaczył...
. Jak już doszedł trochę do siebie, to zaczął coś bąkać o tęsknocie za lataniem, no ale jak to, kaleka?... No to tu, w Słupsku, z kumplem rozpoczęliśmy zbiorkie ogólnopolskom na sprzent dla Jędrzeja (bo wszystko sprzedał na rehabilitację). Potem kumple z 3miasta skonstruowali mu specjalny wózek umożliwiający start za holem. I pewnego pięknego dnia - znów poleciał.
A wujek też... poleca - jest film nawet o nim, zdobył parę nagród
:
http://www.studioeverest.pl/PL/filmy/film-PL-41.htmMoże gdzieś w sieci dało by radę zobaczyć całość? Poszperajcie.
Trajler:
Wszystko jest w głowie.
Jeszcze:
http://www.niepelnosprawni.pl/ledge/x/26104