Wczorajszo-dzisiejsza spinka - wieczorkiem wychodzę do auta a tam za wycieraczką karteczka od Straży Wiejskiej... no to zaginam do komendy a tam że gościa nie ma i będzie dzisiaj o 6 rano. Wstałem (
), poszedłem, i się dowiedziałem że złamałem takie przepisy jak:
- parkowanie na trawniku (daleko temu do trawnika
)
- parkowanie w strefie zamieszkania poza miejscami wyznaczonymi
Szkoda tylko że miejsc tam NIE MA bo na czas budowy nowego parkingu musieli kilka unieczynnić. Poza tym nie stanąłem na chodniku, drodze pożarowej, czy na boku drogi utrudniając ruch, nie jestem aż taki głupi, tylko na kawałku rżyska. Szczęście że gość wiedział o co chodzi więc tylko postraszył i pouczył (uff, a mandaty za to są absurdalne, nawet 5 stówek
- a za spowodowanie kolizji 250
) ale nie do tego zmierzam. Okazało się że wezwali ich bo było zawiadomienie.
KURWA JAK JA NIENAWIDZĘ PIERDOLONYCH SKURWYSYŃSKICH KAPUSIÓW! Jak stoją beemki-ósemki blokując ruch to jest ok, jak stoją dostawczaki na drodze ppoż to jest ok, a jak człowiek stanie na klepisku bo nie ma innego wyjścia* to zaraz się zaczyna.
* jednocześnie nie chce blokować miejsca na stałe, bo rzadko tym autem jeżdżę teraz. I następna rzecz która mnie masakratorycznie wkurwia - auta przyspawane do miejsc parkingowych. Po pizdę ci samochód którego w ogóle (autentycznie, są takie nieruszane, lub przestawiane tak z raz na miesiąc, od kiedy mieszkam = ca. rok czasu) nie używasz i jeszcze zajmujesz miejsce, których i tak jest o wiele za mało?