W tym utworze 11 R (którego już pogoniłem) służył tylko jako interfejs pod mic i bazę dla Pro Tools.
Wszystko cisnęło się z DSL, przed niego wpięty mój kochany TC Nova Drive.
DSL ustawiony na clean, gain max (tak, żeby zostął marshallowski charakterek) i poziom sygnału odpowiednio dopasowany w TC i z tegoż też ciągnięty cały przester, do tego EHX Memory Boy i kaczka (tutaj tylko na samym początku) - tak samo jest na żywo. Nigdy na scenie nie miałem Eleven Racka. Lubię czuć pod łapami, że gram na lampie, na analogowych kostkach itd, poza tym lubię marshallowski charakter, który mimo, że przester idzie z kostki, to go słychać

Na koncertach nie grywam z takim soundem, bo primo: Nie mam też już Jeff Beck'a, po drugie primo: akurat to brzmienie z kawałkami mojej bandy nie za bardzo się klei (idziemy w muzę typu Dżemowego, ale sound mamy ostrzejszy) i ultimo: takie brzmienie jaki tu ukręciłem i do którego już nie powrócę zapewne to właśnie tylko na cel Jeff Beckowej aranżacji tego konkretnego kawałka (który z resztą też gra na DSL czasami).