Taaa... Nic. Ale gdy po raz pierwszy na gp wziąłem w łapy podłonczonom gitę, byłę w trakcie dokańczania 4tego pyfka. A to był dopiero poczontek. Po 2 szklaneczkach moczu z kur. zorientowałę się, że normalne piwo gdzieś już znikło i zająłę się tymi piwopodobnymi soczkami a tych poszło na bank wincej niż tych normalnych. Nie żebym siem jakoś usprawiedliwiał, ale bez bicia siem przyznaję, że normalnie tajming zaczyna mi pływać po około czech pyfach. Gdy doszczegłę na horyzącię Batmana z kamerkom, byłę już nieźle urobiony i włonczał mi siem <melancholia mod>.