Prozaicznie - że mam w wuce najazd dzikiej hordy rybików i muszę się za nie wziąć siłą brutalną... i nie mam pojęcia skąd się to wzięło, bo wszystko w kafelkach, czyste i sprzątnięte. Jak był burdel i złogi lenteksu to nie widu. Chyba że wtedy siedziały pod spodem
Macie jakieś domowe sposoby? Bo dwa-trzy dość proste już znalazłem na necie, ale może ktoś chowa jakieś patenty?
A bardziej życiowo - kolejny wkurw w temacie "praca"
Tydzień temu byłem na rozmowie kwalifikacyjnej, gość w dupę uprzejmy i obiecał że na 1000% zadzwoni, nawet jeżeli będą lepsi, zwłaszcza że kontakt dostałem przez wspólną znajomą i trochę głupia sytuacja by wyszła. No to wczoraj straciłem cierpliwość, a że do gościa się nie dodzwoniłem (bo po chuj komu komórka której się używa?) do szybki telefon do w/w/ znajomej i...
...i jak dojadę sukinkota, a dojadę na pewno bo dość regularnie jestem w tej firmie, to zajebię. Przy świadkach. Jak się kurwa jest kierownikiem to można być dwulicowym chujem, ale moim zdaniem przynajmniej się dotrzymuje obietnic i poświęca 30sekund na wykonanie telefonu.