MrJ czytam tego Twojego posta i przypomina mi się pewna forma rozumowania, której artykułowanie z reguły zaczyna się od "nie mam nic przeciwko x. wielu moich najlepszych przyjaciół to x" (w miejsce x wstawić co tam sobie stryjenka winszuje).
drozdu - sprawa jest prosta i kompletnie niezwiązana. Po to się pije z szefem, biega mu po kanapki i kupuje prezenty jego dzieciom, żeby potem w razie czego mieć argument ze znajomości. Jak głęboka jest to znajomość, nie ma chyba znaczenia, ayt? Jeśli ma, to patrz pierwszy akapit mojej wypowiedzi i odnieś do siebie