Facet mojej siostry jest emo.
Długo mi zajęło akceptowanie go, ale jak obaliliśmy to i tamto to okazało się, że równy z niego chłop.
Powiem tak:
Tego lata uciekałem przed sektą(no dobra, powiedzmy że "podejrzaną grupą wyznaniową" i nie uciekałem a próbowałem nie dać się zindoktrynować), więc co ten cały kolorowy tłum robi zwisa mi totalnie.
Grunt żeby nie robili dziwnych gestów typu leżenie krzyżem albo stanie w kółeczku nad osobą i gadanie dziwnych rzeczy.