Kupiłem coś na allegro, okazało się, że sprzedawca mieszka jakieś 10km ode mnie więc poprosiłem o możliwość odbioru osobistego (bo płacenie 15zł za wysyłkę w tym wypadku to gruba przesada), otrzymałem odpowiedź "nie ma mnie na miejscu", pytam czy w późniejszym terminie będzie bo nie spieszy mi się z odbiorem, odp: "nie". Wysłałem więc pieniądze, odbieram paczkę i co widzę? Na pieczątce nazwa sąsiadującej miejscowości, a dodatkowo w nadawcy jego dane. Wait... miało go przecież nie być na miejscu?
Druga sprawa, że koszty wysyłki też mocno przesadzone, ale oczywiście w Polsce modne jest zarabianie w ten sposób.
Może ktoś wysłał za niego? Już wiele razy ojciec wyręczał mnie w wysyłce rzeczy z Lublina i zawsze wpisywał mnie jako nadawcę