Ja tak z raz na miesiąc robię jakiś dobry uczynek. Egoistycznie - bo poprawia mi to samopoczucie. Nie jest to wyłącznie pomoc finansowa, ale głównie taka.
Nie do wszystkiego, co mam doszedłem sam, w wielu kwestiach miałem bardzo dużo szczęścia. Inni niekoniecznie takie mają, więc nie patrzę na to w sposób: kasa moja, bieda wasza. Poza tym jak czasem pomyślę, ile kasy w moim życiu poszło w przelew (a później w porzyg), to naprawdę nie jest mi szkoda np. kupić choinkę biednej rodzinie na święta (wiem - nie najedzą się nią, ale uwierzcie, że przynajmniej przez moment byli szczęśliwi).