Miałem to sam teraz w pracy - wyleciałem mimo że starałem. Wyleciałem mimo że (.........)
Tu - jako osobnik o niepojedynczym doświadczeniu zawodowym - chciałem dodać, że to nie ma żadnego znaczenia. Wystarczy, że szef Cię nie lubi, nie chlejesz z nim, nie włazisz w dupę, że opowiadasz lepsze dowcipy, że jesteś od niego w czymś lepszy, a nawet przystojniejszy - wszystko z reala. Nie piszemy truizmów, że jego kolega potrzebuje pracy itp. I możesz mieć wtedy MBA i świety Boże-na nie pomoże. To taka dygresja, żeby nikt nie miał w pracy jakichkolwiek złudzeń.
I bardzo mi smutno, kiedy czytam, że "mam w dupie świat, łapki mi się wygły do zagarniania tylko do siebie". Potem się nie zdziwcie kiedyś w życiu - a każdy ma w końcu trudny czas. Telefon będzie milczał, a ludzie nagle nie będą mieć czasu.