Wroo wracając dzisiaj z firmy zastanawiałem sie nad bardzo podobnym problemem. A mianowicie nad sensem krecenia brzmien, w których tak nie znaczace niuanse, zaczynaja odgrywac dla co niektórych role tak wielką, ze zesrali by sie dla tych kilku herców i dali spaxa 5x70 wkrecic w dupe by to brzmienie dokrecić. Teraz me pytanie po co tak naprawde. Dla kogo to robimy dla kogo chwalimy sie brzmieniem i wydajemy kupe kasy na graty. Czy nie przypadkiem tylko dla siebie? i własnego bałwochwalstwa ? Jesli robimy muze jak Ty na to wesele dla kumpla czy ze tak żle powiem Normalną radiową czy tam niszową koncertowa .Kto prócz gitarzystów bedzie to słyszał no kto. Kto z ew milinów który kupią wasze nasze płyty doceni brzmienie, no kto. Obawiam sie ze niewielu. Bo jeśli można podniecać się brzmieniem nirvany, czy Frusciente z solowych poczynań to na jaki pigmej wogole cokolwiek podłączać wiecej. Jedno co mnie pociesza w tym wszystkim, w tym pędzie, to to ze Stradivarius tez miał pierdolca na punkcie brzmienia i szukał tego najlepszego nieustajaco. A czy my jesteśmy w stanie stwierdzic i rozpoznac brzmienie Stradivariusa ? Wątpię niemniej trudno nie docenic jego dokonań.
Dziwny jest ten Świat