Zadanie z treścią:
Kradniesz płytę ze sklepu, który jest upoważniony przez wytwórnię, do sprzedania tobie mojej płyty. Potem ściągasz tą samą płytę z rapidshare, który nie jest upoważniony do udostępnienia jej Tobie.
Zad. 1:
Opisz czy w którymś z przypadków ja (jako wykonawca) otrzymuję jakieś pieniądze za płyty, które nagrywam?
Zadanie na szóstkę:
Ile lat jeszcze pożyją muzycy, których produkcje są nagminnie nielegalnie rozpowszechniane, i co za tym idzie, nie otrzymują zapłaty za swoją pracę? Czy rozróżniają ludzi, którzy okradają ich w sklepach od ludzi, którzy okradają ich w internecie?
Do wygrania mandarynka!
Idąc tym tokiem myślenia wracamy do:
Pomyśl tylko, że równie dobrze chujami i złodziejami można nazywać tych, którzy kupują i sprzedają używane kopie z softem, muzyką, czymkolwiek (w sumie to nawet i fizyczny towar! np używane gitary, oj to forum to siedlisko zła (z perspektywy ich producentów)!), bo wtedy osoba sprzedająca odzyskuje przynajmniej część kasy, czyli cały czas wcześniejszego korzystania z nich był (co najmniej częściowo) darmo (a jeśli jeszcze na tym zarabia, to już w ogóle!), a osoba kupująca swoimi pieniędzmi w żaden sposób nie wspiera twórcy/producenta itp. Ale za to kupiony oryginał, czyli uczciwie bo nie pirat, ani nie skradzione (w dosłownym sensie wyniesione ze sklepu)!
Czyli kupując COKOLWIEK, co nie jest nówką-funkiel od autoryzowanego dystrybutora nie przynosi twórcy/producentowi żadnych zysków, czyli jest kradzieżą.
Litości.