W rzeczy samej, Racheta mialem na mysli
Sylkis, ja rozumiem doskonale ze wszelkie dys sa w jakims tam sensie choroba I rozumiem tez, ze to usprawiedliwia popelnianie bledow. Ale sam powiedz - co, piszac w internecie (I majac ten internet pod reka), stoi na przeszkodzie, zeby sprawdzic poprawnosc tego, co sie napisalo? Bo jesli ktos ma swiadomosc ze robi bledy I jednoczesnie ma mozliwosc ich korekcji a tewgo nie robi, jest juz zwyklym leniem. Nie dziala slownik przegladarki? Oka, wierze, ale nie wierze ze google gryzie, parzy I klamie.