Kolejny wkurw z cyklu RODZINA - speszyl edyszyn dla zmotoryzowanych.
Jako że jedna z zimówek okazała się "nieco uszkodzona" (historię co i jak się stało pomijam milczeniem
) to nagle potrzebowałem dwóch sztuk (bo jednej się raczej nie kupi takiej samej) "na teraz". A że mój-kochany-rodziciel zmieniał dosłownie ze 3 tygodnie temu komplet z takiego samego powodu (miał dwie dobre i dwie do bani) to dzwonię. I rozmowa wyglądała plusminus tak:
Ja: - jak zmieniałeś opony to zostały te dwie dobre z poprzedniego kompletu?
On: - tak, zostawiłem
Ja: - a gdzie są żebym nie szukał w ciemno /mam garaż i strych, nie będę grzebał na oślep/
On: - ale zostawiłem w warsztacie jak zmieniałem
Ja:
Spoiler I tak dwa zgrabne Klebery z bieżnikiem że nawet na oś napędową spokojnie posłużyłyby ze 2 sezony, zostały wyjebanefpizdu. A ja musiałem zamontować na szybciocha dwie dojechane 175/70 w szerokim klockowym bieżniku, co przy 165/70 w wąską "jodełkę: daje cokolwiek dziwny efekt
ED: posłużę się
cycatem cytatem kolegi z forum co mnie jeszcze wkurwia, tym razem ogólniej:
smieszy mnie tylko to jak ludzie z jakiejs zapadlej wiochy o ktorej nikt nigdy nie slyszal daja tylko odbior osobisty. Jeszcze gdyby to było jakies spore miasto to ok. Ale przeciez z jakiegos kurwa powodu robie zakupy przez internet. Gdybym chcial odebrac osobiscie to bym ruszyl dupe do sklepu/gdziekolwiek. Ale najwyrazniej albo ten (...) to wielka metropolia gdzie znajdzie kupca, albo wisi mu to czy sprzeda czy nie